Recent Posts

poniedziałek, 28 lipca 2014

Nietypowa wycieczka po Krakowie dla zblazowanych turystów

Tajemnicze piktogramy
Zazwyczaj wyprawy do Krakowa wyglądają podobnie. Na wycieczce szkolnej zwiedzamy Wawel (to okazja do powtórki z historii Polski), wizyta w Bronowicach Małych to perspektywa powałkowania tematu „Wesela” Wyspiańskiego, zaś Kościół Mariacki równa się odsłuchanie hejnału i historii o gościu, który dostał strzałę w trakcie muzykowania. Na bardziej wyrafinowanych turystów czeka Muzeum Czartoryskich i dama z łasiczką, Centrum Kultury Japońskiej Manggha oraz Muzeum Narodowe. Oprócz tego w standardowej ofercie jest wejście na Kopiec Kościuszki, zwiedzanie żydowskiej dzielnicy Kazimierz (dla poznaniaków akurat ciekawe, bo u nas z zabytków pożydowskich jeno nędzne resztki ostały) oraz spacer Plantami. No i dla „hardkorów” Nowa Huta. A cóż ja proponuję dla zblazowanych turystów?

Na wstępie chcę podkreślić, że nie uważam wyżej wymienionych punktów za kiepskie obiekty do zwiedzania. Wszystkie są super ale czasem tak bywa, że jest się w jakimś miejscu po raz setny, cały repertuar obowiązkowy jest już zaliczony i człowiek zaczyna szukać większych podniet. Otóż ja znalazłam taką, dzięki geocachingowi.



Dziwaczna, opustoszała dolina w środku miasta idealnie nadaje się na całodzienną izolację od miejskiego zgiełku. O bliskości miasta przypominają jedynie śmieci, "zgrafittowane" ruiny i porzucone na dnie kanionu murszejące konstrukcje, stanowiące dekoracje do filmu Lista Schindlera. O tym skąd wziął się wąwóz i co tam się mieściło, możecie przeczytać obfite relacje na innych stronach www, toteż nie będę na ten temat przynudzała.



Widok na Kopiec Krakusa od strony wąwozu

Do wycieczki należy się przygotować, tak jak do chodzenia po niskich górach (odpowiednie buty, woda, pasza).

Wędrówkę można rozpocząć od zwiedzania Kopca Krakusa. Jeśli zamierzamy keszować, to informuję, że skrzyneczka na wzgórzu jest lekka, łatwa i bardzo przyjemna, do tego dwusystemowa (należy zarówno do sieci opencaching.pl, jak i geocaching.com). Jeśli pogoda dopisze, można odpocząć na łąkach otaczających kopiec i podziwiać panoramę Krakowa.

Radosne podskoki ze srajfonem, umożliwiającym szukanie po kordach



Podłoże w pobliżu kesza

Rozbrojenie skarbca

Nowa zawartość
Potem proponuję zejście do doliny ścieżką obok cmentarza. Po drodze mijamy multikesz „Na krawędzi”, którego nie udało nam się znaleźć, ale za to jego nazwa dokładnie oddawała atmosferę miejsca. Do krawędzi strach podchodzić.

Widok znad krawędzi na kanion i dekoracje filmowe
Na dnie doliny mieszczą się dwie skrzynki: kamieniołom Liban i Lista Schindlera. Myślę, że większość osób zainteresuje ta druga opcja, bo zwiedzenie dekoracji filmowych to nie lada gratka. Konstrukcje są przerdzewiałe i chyba mocno uszczuplone przez złomiarzy. Oprócz tego w pobliżu znajduje się droga wybrukowana sztucznymi macewami, wykonanymi specjalnie na potrzeby filmu. 

Bliżej...
 
...i bliżej...

Sfingowane nagrobki żydowskie przypomniały mi poznańską aferę sprzed około dziesięciu lat, kiedy między kostkami brukowymi na ulicy Czartoria „odnaleziono” fragmenty prawdziwych macew (piszę w cudzysłowiu, gdyż musiały tam leżeć kilkadziesiąt lat i nikt na nie nie zwracał uwagi). Po nagłośnieniu sprawy przez prasę, macewy zostały wydobyte (i zabezpieczone) i zastąpione zwykłą kostką brukową.

Droga macew


Część dna doliny jest zalana płytką wodą, toteż do swobodnej eksploracji przydadzą się buty górskie lub kalosze (których nie posiadałam w momencie zwiedzania)




Ponadto zalecam wycieczkę grupową (tzn. co najmniej 2 osoby). Po pierwsze, zawsze zostanie ktoś, kto wezwie pomoc w razie naszego upadku z żelaznych konstrukcji lub skarpy. Po drugie, nie da się ukryć, że okolica jest odludna i mogą się tam kręcić różni ludzie. Jeśli ktoś lubi przedzieranie się przez zarośla z dreszczykiem emocji, parawojenne krycie się i maskowanie, to proszę bardzo. Ale jeśli chcemy wchodzić tam otwarcie, to chyba lepiej, aby w kupie była siła. Odniosłam wrażenie, że mijające się w oddali grupki odmierzają swoje siły na liczebność.

Oprócz tego, w pobliżu znajdują się dwie inne skrzynki, widoczne na mapie: Dharma i Spalony dom. Do tych jednak nawet nie podchodziłam, bo pomijając nieodpowiednie obuwie, zabrakło nam wody i musialiśmy wracać w środku wyprawy. Kesz przy dekoracjach również nie został znaleziony, za to odkryłam skrzynkę z systemu geocaching.com (niestety zbyt małą, by schować obrazek).




0 komentarze:

Prześlij komentarz