Recent Posts

wtorek, 14 października 2014

Kobiety Nienackiego 2 - pani Basieńka



Pani Basieńka, żona pisarza Lubińskiego ze Skiroławek to postać, która powoli odsłania przed czytelnikiem swoje tajemnice. Niby wkurzająca kretynka, ale... Im bardziej zagłębiałam się treść książki, tym mniej ją w ten sposób postrzegałam.

Zbigniew Nienacki jedzie po Basieńce jak po łysej kobyle. Dowiadujemy się, że choć jest atrakcyjna fizycznie (szczupła talia, "strome piersi"), to jej inteligencji można wiele zarzucić. Ma bardzo ograniczone i grubo ciosane poglądy na literaturę: jej zdaniem dobra powieść powinna być "zbójecka", czyli zawierać dużo akcji i seksu. Zmusza męża, by pisał właśnie w tym stylu, tymczasem on, nieboraczek, cały czas zbacza w odmęty obrzydliwej subtelności i idealizmu. Jak już pisałam wcześniej, Basieńka nie ma zrozumienia dla rzeczy, których nie obejmie swoim kobiecym ciałem, rozumem i popędami.

Ma skłonności do zdrady, cały czas puszy się przed mężczyznami, niczym samica w okresie godowym, napawa się ich pożądaniem. Najbardziej zależy jej na uwiedzeniu doktora wszechnauk Jana Krystiana Niegłowicza (wyczuwa w nim najwartościowszego samca w okolicy), atoli jej się to nie udaje. Doktor widzi jej babskie zabiegi, trochę się waha, ale w końcu szarmancko lecz zdecydowanie odrzuca Basieńkę. Ona jest absurdalnie zazdrosna o wszystkie kobiety przyjaciół jej męża i wszystkie próbuje oczerniać.

Męża terroryzuje wymagając częstych i długotrwałych stosunków seksualnych (a wymęczony pisarz lubi rzadko i krótko, "jak burza majowa"). Zmusza go, podła katka, do picia naparu z lipy drobnolistnej (boć literat ma skłonności do przeziębień), a sprzątając zaburza mu układ książek w gabinecie. Makabra. Jej "kurewski charakter" jest dla pisarza i jego przyjaciół sprawą oczywistą (podobnie, jak charaktery dwóch poprzednich żon Lubińskiego).
Nienacki w subtelny sposób daje czytelnikom do zrozumienia, że Basieńka jest postacią infantylną. Wszystko co jej tyczy, jest określone zdrobnieniami, nawet jej imię. Bohaterka ma twarz podobną do "mysiego pyszczka", ubiera za ciasne sweterki, spod których jej piersi sterczą niczym diabelskie rożki. Chichocze, piszczy, nosi majteczki i trzewiczki. Biega drobnym truchcikiem.

Dopiero drugi tom powieści pozwala nam poznać Basieńkę z innej strony. Okazuje się, że ta niby kurewka wcale męża nie zdradza (on ją tak), a jej tańce godowe choć rzeczywiste, znajdują finał jedynie w wyobraźni. Do tego naprawdę kocha tego marudnego mężczyznę, podczas gdy on ją wyraźnie lekceważy i spławia i to w każdej dziedzinie życia, od rozmowy, po seks. Wszystko wskazuje na to, że pisarz się swoją żoną znudził. Basieńka jest mu potrzebna jako źródło utrzymania (w czasie gdy on będzie oddawał się pracy twórczej), oraz jako bezpłatna pomoc domowa ("Basieńko, podaj nam herbatę" i Basieńka potulnie drepcze do kuchni). 
Jej obyczaje seksualne nie są takie znowu perwersyjne, częsta ochota na seks właściwie godna pochwały, a upodobanie do określonych sytuacji wynika z pierwszych doświadczeń erotycznych. W opisie przeżyć wewnętrznych Basieńki, związanych z młodzieńczymi zdarzeniami i późniejszymi ich konsekwencjami, wredny narrator traci wreszcie szyderczo-zdrabniający ton i pisze o niej jak o istocie ludzkiej.

To Basieńka jest właśnie tą osobą, która prowadzi czytelnika na orgię, odbywającą się w starym młynie. Dzięki niej dowiadujemy się wreszcie jak wygląda to osławione "raz w roku". Po niesamowitym i trochę mistycznym opisie seksualnych konfiguracji mieszkańców wsi Skiroławki, okazuje się, że prawdopodobnie orgia była tylko sennym marzeniem namiętnej i niezaspokojonej kobiety. Basieńce tak bardzo zależało na tym, by w niej uczestniczyć, bo rozpaczliwie podkochuje się w doktorze, a to jedyna szansa by "skorzystać" z jego ciała. Takie jest to jej całe "kurewstwo".


Mam ochotę bronić Basieńki, bo pisarz źle się z nią obchodzi. Wszechwiedzący narrator cały czas podkreśla jej głupotę i przerost popędów nad rozumem. A według mnie ta kobieta ma niespełnione ważne potrzeby: miłości, przyjaźni, zainteresowania, życia towarzyskiego. Dlatego zachowuje się bardziej atawistycznie, niż gdyby była usatysfakcjonowana życiowo. Mąż zawiódł jej oczekiwania, ustawicznie ją odtrąca i, jak sam szczerze przyznaje, nie pała do niej sympatią, jako do człowieka. Życie na wsi jest monotonne i nic się nie dzieje, poza tym co w telewizji oraz ewentualnymi ekscesami alkoholowo-seksualnymi w wiosce. Basieńka nie ma do kogo otworzyć gęby przez cały dzień. Jej jedyna praca to domowa obsługa stawiającego bierny opór mężczyzny oraz szycie sukienek dla kobiet znacznie bardziej od niej prymitywnych. Nie ma mowy o jakiejkolwiek szczerej i sensownej rozmowie z kimkolwiek, poza gburowatym mężem. Oraz doktorem Niegłowiczem, który jako jedyny człowiek w okolicy angażuje się w rzeczy wychodzące poza czubek jego własnego nosa. Trudno się dziwić, że w tej sytuacji Basieńka ulega fascynacji mężczyzną o szerszych, niż pozostali mieszkańcy wioski, horyzontach. Oraz, że drapieżnie przechwytuje wszelakie przejawy zainteresowania swoją osobą, choćby miały one polegać na lubieżnych spojrzeniach i prymitywnym podrywie sąsiadów.

0 komentarze:

Prześlij komentarz