Recent Posts

sobota, 21 marca 2015

Otwarcie sezonu w Zachodniopomorskiem - tajemnicze kurhany i kamienne kręgi



To miejsce okeszowane od bardzo dawna (2008 - rok założenia skrzynki), które wszyscy mają w dupie. Częstotliwość wizyt geokeszerskich: najwyżej raz do roku. Opieka właściciela: zerowa. Podczas moich zeszłorocznych odwiedzin, stwierdziłam zaginięcie kesza (nic dziwnego, skoro poprzednia osoba zajrzała tam dwa lata wcześniej). Do mojej kolejnej wizyty, żywa dusza się (przynajmniej oficjalnie) nie pojawiła...
Droga dojazdowa do Grodziska Grąbczyn to trakt dość upierdliwy, gdyż asfalt dochodzący na zadupie zwane wioską Grąbczyn jest mocno sfatygowany, później przekształca się w normalne kocie łby (co oczywiście ma swój urok) a potem w polną drogę, na której rozpędzając się odpowiednio, można swobodnie zerwać zawieszenie... Drodzy Wielkopolanie, podążający latem trasą S11 na urlop - zachęcam was do przerwania podróży na godzinę lub dwie i zwiedzenia tajemniczego kurhanu, położonego na cyplu nad jeziorem Wierzchowo. Warto w żółwim tempie pofatygować się do kesza, na plażę i do zabytku archeologicznego.
Samo słowo "grodzisko" ma kuszące brzmienie, wionące mrokami średniowiecza. Grąbczyn jest prawie zupełnie zarośniętym pagórkiem, na którym można rozpoznać granice, gdzie mogły stać mury obronne (ostrokół?). Na poniemieckich mapach, ściągniętych z serwisu mapster, wzgórze opisane jest jako "burgwall", podobnie jak inny kurhan, widoczny z trasy przebiegającej przez pobliską miejscowość Wierzchowo. Właśnie to dziwne i nienaturalne wzgórze, pierwotnie zwróciło moją uwagę na tą okolicę.


Niemiecka mapa okolicy Wierzchowa czyli Wurchow (źródło)

Zbliżenie

Letnia wizyta w grodzisku
 
Grąbczyn marcowy - w pobliżu kesza

Kurhan w Wierzchowie, widoczny z trasy S11 (maps.google)
Kesz po reaktywacji
Kesz został przeze mnie reanimowany i oczywiście wzbogacony o obrazek. Mam nadzieję, że w tym roku ściągnie choć jedną osobę w odwiedziny, bo to hańba i sromota, żeby tak piękne i magiczne miejsca były tak chamsko olewane.



Kamienne kręgi

Kamień falliczny?
Kamienne kręgi Gotów w pobliżu Manowa pod Koszalinem są znacznie bardziej doceniane przez turystów i geokeszerów. Dlaczegóż to? Czym przewyższają Grąbczyn? Jest kilka powodów ich popularności...

1. Bardziej efektowne pod względem wizualnym - kręgi robią znacznie większe wrażenie, niż jakiś tam zachaszczony pagórek w lesie, który dla niektórych może być obiektem niewartym uwagi ("łeee tam, paanie, Mykeny? Kupa kamlotów... Jak my bylim na Costa Brava, to się pobawilim!" - autentyczny cytat współuczestnika wycieczki po zabytkach Hellady). Urok Grąbczyna jest subtelniejszy i działa bardziej na osoby interesujące się historią tych ziem.

3. Dobre oznaczenie kręgów, choć tablica umieszczona trochę zbyt blisko zjazdu z trasy (jadąc zbyt szybko i próbując skręcić, można wylądować w rowie), i wygodna droga dojazdowa. Parking w sezonie, co prawda płatny, ale przynajmniej jest. Łatwo się tam dostać i zaparkować.
Jadąc do Grąbczyna, cały czas odczuwałam nutkę niepewności (oprócz obawy o zawieszenie auta) czy za chwilę zza krzaków nie wybiegną tubylcy z pałami, żeby przegonić mnie z drogi prywatnej/leśnej/zamkniętej(?). Na szczęście to tylko wrażenie. Dojazd jest legalny, choćby do plaży nad jeziorem, a do cypla dojechał nawet googlowóz.

2. Położenie bliżej morza i dużego miasta. Kręgi są w orbicie oddziaływania wpływów Koszalina. Tymczasem Grąbczyn leży w pasie zapomnianej "ziemi niczyjej", gdzie nikt się nie zatrzymuje, nie uzupełnia zapasów, ani nie przyjeżdża na urlop.

4. Kręgi emitują ponoć dobrą (najczęściej) energię. Jak tu się nie skusić na doładowanie bateryjki? Tego typu zabytki ściągają też neopogan na imprezy typu Noc Walpurgii, czy przesilenie letnie, ze względu na sakralną, pogańską aurę. Zaś Grąbczyn to zwyczajny historyczny pagór, gdzie ludzie żyli, jedli, srali, umierali i żadne energetyczne cudeńka się tam nie działy.

5. Mają swoje lata. Nie tam jakieś nędzne półtora tysiąca lat. Ich wiek radiestezyjny jest szacowany nawet do sześciu tysięcy lat wstecz, czyli na okres budowy egipskich piramid. To jest coś, zwłaszcza jak na Polskę (gdzie, jak powszechnie się uważa, w tym czasie biegano z maczugami pośród białych niedźwiedzi).

Moja własna fizys zostanie w kręgach

Mój ulubiony krąg. Niestety tablice z opisem zniknęły, więc nawet nie wiem
jaką energię wytwarza.

Największy z kręgów

Jako czuła opiekunka cudzych skrzynek, wymieniłam pudełeczko i dołożyłam fanty. Oprócz obrazka, dorzuciłam także glut, służący do międlenia w łapie, w celu redukcji stresu.
Zapraszam do obu keszy. Jeden można zaliczyć jadąc nad morze, drugi w drodze powrotnej z wakacji...

0 komentarze:

Prześlij komentarz