Miałam pulę obrazków, które miały jechać
ze mną na południe Polski. Niestety nie wytrzymałam nerwowo...
Cierpliwe oczekiwanie nie jest moją najmocniejszą stroną. Obrazki przeznaczone na wyjazd, zostały rozłożone w Poznaniu
i Wągrowcu.
To nie moja wina, że znowu jestem na zero. To wszystko
wina tego, że:
2. Sąsiedzi. Przypadkiem okazało się, że najbliżsi sąsiedzi są doświadczonymi geokeszerami z tradycjami. Ta niespodziewana interakcja spowodowała dodatkowy wspólny spacer w poszukiwaniu skrzynek, oraz mój pierwszy kesz – quiz (no dobra, to sąsiad go rozwiązał).
3. Jest piękna pogoda, a ja umawiam się ze znajomymi na wypady rowerowe i spacery. Grzechem byłoby nie wykorzystać takich okazji...
4. Dzieci. Na weekend było zaplanowane keszowanie z dziećmi, kierunek Wągrowiec (bifurkacja i inne atrakcje - szakalom i tak najbardziej podobała się fontanna na rynku). Co prawda większość wągrowieckich keszy okazała się zbyt mała, żeby coś tam powciskać, ale mimo wszystko, jakimś cudem dwa obrazki ubyły.
Tak więc znowu jestem w punkcie
wyjścia, bez obrazków. Ostała mi jeno Goła Baba. Muszę starannie zaplanować jej wrzutkę.
Aha, zapomniałabym: sąsiad upewnił
mnie, że moje Gołe Baby są zdecydowanie niewinne i skromne, toteż
spokojnie mogę wrzucać je na forum geokeszerskie i do skrzynek, bez ryzyka
zlinczowania.
1 komentarze:
Owale ładne.
Prześlij komentarz