Gdy artysta maluje obrazy o tematyce
szpetnej, przerażającej i odstręczającej, zazwyczaj budzi silne
emocje i zainteresowanie widzów. Racjonalnym wnioskiem płynącym z
analizy takiej twórczości jest to, że w głowie twórcy muszą
siedzieć naprawdę okropne koszmary, skoro przelewa je na płótno.
Niekoniecznie oznacza to, że jest zwyrodnialcem. Bardziej, że
uzewnętrznia mroczną stronę swojej natury, która w żaden sposób
nie ujawnia się w codziennym życiu.
Kiedy takie obrazy tworzy kobieta,
całość zyskuje dodatkowy posmak niedowierzania i grozy, gdyż
stereotypowo kobiety nie zajmują się twórczością opiewającą
zło tego świata. Wydaje się, że skoro w dzieciństwie malowały
kwiatki i księżniczki, to w dorosłym życiu będą powielać ten
schemat.
Istotnie, częstym przedmiotem zainteresowania
kobiet-artystek są typowo „babskie” motywy, na przykład
macierzyństwo, seks czy feminizm. Ale bynajmniej nie bywają to
tematy pogodne, sam feminizm z założenia nie jest przyjemny, nie
mówiąc już o tym, że dwie pozostałe kwestie również nie zawsze są łączką usianą stokrotkami.
Mnie jednak interesuje ów banalny
motyw księżniczek malowanych przez małe dziewczynki. Na
fali obserwacji otaczającego nas okrucieństwa i niesprawiedliwości oraz
pod wpływem wewnętrznych demonów może on wyrazić się w niecodzienny i mroczny sposób.
Aleksandra Waliszewska
|
Alf |
O tej malarce, być może, część osób
słyszała, gdyż od wielu lat obecna jest na firmamencie gwiazd
polskiego malarstwa. Waliszewska lubi stawiać bohaterki swoich prac
w opresyjnych sytuacjach. Kobiety i małe dziewczynki są atakowane,
gwałcone i okaleczane przez potwory. Czasami same są inicjatorkami
aktów agresji lub autoagresji. Erotyzm miesza się z niewinnością,
perwersją i sadystyczną przemocą.
W jej twórczości
podoba mi się to, że wiele prac to autoportrety (artystka przyznała, że
współpraca z żywym modelem jest dla niej zbyt stresująca i woli malować siebie), co
pozwala przypuszczać, że demony, które maluje, są jej osobistymi dręczycielami. Mimo iż
jej rysunki warsztatowo mnie nie urzekają (pod tym względem jestem
dość wymagająca), to jednak ich nieporadność tym bardziej sugeruje,
że z wnętrza duszy malarki wyziera sponiewierana, żądna zemsty dziewczynka, która
prowadzi jej rękę z pędzlem po papierze. I zmusza nas, z satysfakcją, byśmy na te katusze patrzyli.
|
Tortury |
|
Sznyty |
|
Potwory |
|
Larwy |
Jana Brike
|
Sailor's wives |
Łotewska malarka Jana Brike należy do
tych twórców, na których obrazy nie jestem w stanie patrzeć bez
obrzydzenia. Pozornie ulizane, śliczne i "słodkopierdzące" dzieci, umieszczone w
onirycznych, niby-bajkowych krajobrazach, mają w sobie podskórny erotyzm
i wynaturzenie, napawające tak silną odrazą, że nie umiem myśleć
o tych pracach inaczej, jak o apoteozie pedofilii. Wiem, że rozumuję
stereotypowo, ale pierwsze co mi przychodzi na myśl, to że nie
mogę uwierzyć, iż ta piękna, uśmiechnięta dziewczyna namalowała
takie obrzydlistwa. Podejrzewałabym o autorstwo starego,
obleśnego, śliniącego się zboka, ale na pewno nie kobietę. Niemniej
jednak seksualna przemoc wobec dzieci należy do sfery zainteresowań
ludzi wrażliwych i przypuszczam, że tak należy odbierać twórczość
Jany Brike.
Patrząc na jej najnowsze prace, na przykład na "Śpiącego żołnierza", widzę też inną drogę interpretacji niż unaocznienie cierpienia dzieci. Bardziej odbieram je jako ukazanie prawdziwej niewinności, której duchowe pozostałości tkwią w ciałach twardych i bezwzględnych ludzi dorosłych.
Warsztatowo obrazy te stoją na bardzo wysokim poziomie, a
ich perwersyjne piękno urzeka i odstręcza.
|
The extasy of the Altar Boy Johnny |
|
Weavers |
|
The virgin in the mist |
|
Little Tim’s Secret Twin |
|
Little Tim Drinking Milk from his Mommy’s Slipper |
|
Last breath of Emily |
|
Kiss |
|
Itching |
|
Dreaming soldier |
Obrazki zamieszczone w tym poście pochodzą ze stron:
Zachęcam do odwiedzenia stron internetowych obu artystek.
0 komentarze:
Prześlij komentarz