Gdy zobaczyłam za oknem słońce (mam wrażenie, że po raz pierwszy od kilku miesięcy wyjrzałam z ciemnej nory) i do tego śnieg, uznałam, że moje szykowane na kolejny wyjazd klocusie, muszą być spożytkowane natychmiast, tu i teraz. Ascetyczny Jerzy miał jechać do Torunia, gdzie moim zdaniem najbardziej pasuje, jednak zakotwiczyłam go w Poznaniu.
Historia w okularach
To multikesz dwuetapowy, a finałowy pojemnik znajdujemy kierując się opisem z pierwszego miejsca. Dzięki takim parametrom, miałam w ogóle szansę na odnalezienie skrzynki. Gdy w multakach podawane są tylko współrzędne, dla mnie zabawa się kończy, bo nie potrafię skonfigurować telefonu do takiego rodzaju poszukiań.
Chciałam się sfotografować w okularach (oczywiście w celu wrzucenia fotki na bloga), ale współkeszer zbeształ mnie za spojlowanie.
Poznań pozdrawia Wrocław |
W pobliżu drugiego etapu... |
Okazało się, że ta skrzynka to nie żadna pestka, tylko ciężki orzech do zgryzienia, na którym połamaliśmy sobie zęby. Niestety jestem zbyt tępa na tego kesza. Największy plus z kręcenia się po okolicy, to możliwość obejrzenia sobie trasy Pestki z naprawdę niecodziennej perspektywy. Gdy tramwaj przejeżdżał z okropnym łoskotem, zamierałam jak zając w trawie. Nie próbowałam podążać tym korytarzem (przypuszczam, że może być to trochę niebezpieczne, nie mówiąc już o tym, że mogłabym mieć kłopoty, gdyby ktoś mnie przyłapał), więc nie wiem czy da się przejść obok słupa. Jeżeli tak, to jestem ciekawa dokąd można zawędrować...
To kesz opisujący bardzo ciekawą historię kobiety, która cichaczem trzymała w swoim domu i na posesji tajne dokumenty, broń i akcesoria związane z wojenną działalnością w konspiracji. Nigdy nikomu nie puściła pary z ust na ten temat. Ponoć SB jednak coś zwąchało i skorygowało projekt trasy Pestki w ten sposób, żeby zahaczał dokładnie o jej posiadłość. Chcieli dobrać się do budynku z kontrabandą i to się im w końcu udało. Obecnie na w miejscu dawnego ogrodu Janiny X rosną tylko drzewa owocowe, świadczące o tym, że kiedyś mógł tu stać dom.
Na posesji Janiny X |
Salonik Nowowiejskiego
Lekki i łatwy kesz przy ruchliwej Alei Wielkopolskiej. Po jego zdobyciu powędrowaliśmy prosto do mikrusa z cyklu Kolejowy Poznań. Mikrusy zaliczam dla polepszenia statystyki. Bez urazy dla twórców, ale wiecie czemu wolę większe skrytki.
Punk is not dead
Tu zakończyła się dobra passa. Niestety mimo macania, oglądania, opukiwania, kesz nie został odnaleziony. Szkoda, bo ma dużo pochwał i rekomendacji za maskowanie. Zostaje na następny spacer, podobnie, jak Bogdanka, przy której padła nam bateria w keszofonie.
Jeden Jerzy nie znalazł sobie nowego lokum. Pojedzie ze mną gdzieś dalej...
0 komentarze:
Prześlij komentarz