Recent Posts

piątek, 13 lutego 2015

Lekki szok kulturowy, czyli japońskie kanony kobiecej urody


Nie od dziś wiadomo, że Japończycy mają specyficzne gusta. Na przykład, jest na świecie rzeczą normalną, że stare bogate dziady lubią pokazywać się z młodymi atrakcyjnymi kobietami. Ale nigdzie, poza Japonią, raczej nie akceptuje się do tego, aby te młode kobiety wyglądały ZBYT MŁODO. W Europie pójście na biznesowy bankiet z filigranową damą przyodzianą w szkolny mundurek i podkolanówki może spowodować co najmniej dziwne spojrzenia, a przede wszystkim okrzyknięcie jej towarzysza pedofilem. Tymczasem w Japonii prowadzanie się z lolitkami jest postrzegane równie normalnie, jak w kulturze zachodniej paradowanie z wydekoltowanymi cycatymi blondynkami. 


Ideał kobiety i męskie dolce vita w kulturze zgniłego Zachodu (źródło)
Pomijając kwestię, czy kumpelki Hefnera są gustowne czy nie, przyznajmy jednak, że ich wielgachne atrybuty kobiecości wskazują na to, że mamy do czynienia z osobami pełnoletnimi. W przeciwieństwie do japanese schoolgirls, które wręcz demonstracyjnie obnoszą swoją niedojrzałość.

Specyficzny sexappeal  (źródło)


Spalone słońcem

No dobra, podobno każdy mężczyzna w głębi duszy marzy o posiadaniu na własność takiej małej spolegliwej kobietki, więc upodobanie do wizualnie nieletnich jestem w stanie zrozumieć, podobnie, jak miłość do sztucznych cycków. Ale co powiecie na inny japoński ideał urody, czyli ganguro girls? To wysolarowane na pomarańczowy brąz stworzenia rodzaju żeńskiego, z przeraźliwie rozjaśnionymi włosami i makijażem. Próbujące osiągnąć dokładną odwrotność swojego naturalnego kolorytu...
Odzież tych dziewczyn jest bardzo barwna, lecz z supremacją różu. Akcesoria plastikowe. Oczywiście niektóre modne panie, choćby w Polsce, lubią zmuszać swoją słowiańską świńską karnację do osiągania odcieni karmelu i łączyć ją z barbiowym różem, ale myślę, że mało która rodzima princess solara zdecydowałaby się na aż tak postępowy makijaż...


(źródło)


Oktoporno

Jeśli chodzi o pornosy z Kraju Kwitnącej Wiśni, to nigdzie indziej nie ma takiego natłoku dziwnych fetyszy (tak zwane wtf porn), przemocy, kopulacji z potworami. Wiem, że rozpasana różnorodność wynika po części z cenzury, nakazującej pikselozę genitaliów (interesujące, bo na dawnych erotycznych sztychach shunga jest wręcz przeciwnie - genitalia są nienaturalnie rozrośnięte i wyeksponowane). To zrozumiałe, że jeśli w jakimś punkcie jesteśmy ograniczani, to odbijamy sobie niedobory w innej dziedzinie. Ale przyznajmy, że ośmiornica gwałcąca kobietę, to dość specyficzny koncept, mający w dodatku podłoże historyczne. Grafika z 1814 roku autorstwa Hokusai, świadczy o tym, że nie jest to wymysł naszych czasów, ale, rzec by można, japońska seksualna tradycja. 

Hokusai - dawna inspiracja... (źródło)
... i współczesne wariacje na temat ośmiornicy (źródło)

Skoro już mowa o Hokusai, to pozwólcie, że jeszcze cofnę się nieco na osi czasu. O jakieś tysiąc dwieście lat. Ówczesna Japonia znajdowała się w epoce Heian i mało kto wie, jak bardzo wówczas górowała pod względem kultury i sztuki nad Europą. Choć rozwijała się w całkowitej izolacji od innych kultur. W Polsce biegaliśmy z maczugami, a w tym samym czasie w Japonii powstawała wielotomowa powieść, uznawana obecnie za najstarszą na świecie, czyli Genji Monogatari. Co więcej, najbardziej cenieni pisarze tamtych czasów to kobiety. Czy w naszej, europejskiej historii mamy w ogóle taki okres, gdy kobiety wysunęły się na artystyczne prowadzenie?


Ideał urody okresu Heian

W epoce Heian ideał urody młodej Japonki był jeszcze bardziej dziwaczny dla współczesnej Europejki, niż umundurowane lolitki i ganguro girls razem wzięte, w objęciach ośmiornic. Oto czym powinna charakteryzować się kobieta, chcąca uchodzić za atrakcyjną w X wieku w Kioto (Heian-kyo):

1. Włosy (czarne) proste, długie do ziemi, z przedziałkiem na środku. W damie obdarzonej tym atrybutem można się zakochać, widząc ją tylko od tyłu.
2. Twarz blada, pulchna i anonimowa. Oczy, usta i nos małe.
3. Wygolone na łyso brewki, zamiast nich ciemne kleksiki malowane na czole, powyżej naturalnej linii brwi.
4. Pomalowane na czarno zęby.
5. Pożądane umiejętności: kaligrafia, pisanie wierszy oraz umiejętność doboru stroju pod względem kolorystycznym. Koniec

Powiem szczerze, że niektórych aspektów japońskiego średniowiecznego piękna mój umysł nie ogarnia. Postaci, których wygląd zgadza się z powyższym opisem, pojawiają się czasem w zekranizowanych tradycyjnych japońskich opowieściach (np. Kwaidan) i budzą niepokój samym zwróceniem wzroku w moją stronę. Zapewne ówczesne kobiety były wcieleniem uległości i łagodności (może poza Sei Shonagon), jednak ja mam już umysł przeżarty przez liczne horrory i gdy widzę osobniczkę z białą twarzą, oczami jak szparki i czarną dziurą ust, to spodziewam się wszystkiego najgorszego. 

Kwaidan - Czarne włosy (źródło)
Kadr z filmu Ran - pani Kaede, czyli japońska Lady Makbeth (źródło)
Kwaidan - Czarne włosy (źródło)

Kwaidan - Hoichi bez uszu (źródło)
Japońska kobieta z epoki Heian, która nie chciała golić brwi i czernić zębów, spotykała się z równą aprobatą, jak współczesna dama pragnąca zachować bujne pióropusze pod pachami. Oto jak służba komentuje ekscentryczne postępowanie swojej pani, bohaterki powieści "Dama która kochała owady":

"Ach te jej brwi! - powiada jedna z pokojowych. - Jak owłosione gąsienice, prawda? A zęby! Wyglądają zupełnie, jak gąsienice odarte ze skóry."*

Ciekawe spostrzeżenia, prawda? Jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, że zwyczajne brwi i zęby mogą komuś kojarzyć się z odrażającym robactwem. Może nie warto frasować się z powodu własnego fizycznego niedopasowania do obecnego ideału piękna, bo za kolejne tysiąc lat ktoś powie, że to, co cenimy obecnie (na przykład łysa damska pacha) jest ohydne i absurdalne?



Dla mnie, wychowanej w kulcie Barbie, taki ideał urody to lekki szok. Nie wiem czy sztuczna, cycata lala jest w jakikolwiek sposób lepsza niż wypudrowana lala japońska. U nich ząbki były poczernione a u nas pobielone. Tam wygolone brewki, u nas cipki. Właściwie niewielka różnica. Jeśli chodzi o absurdalne usuwanie owłosienia, to wszakże w Europie u schyłku średniowiecza kobiety skubały sobie włosy z głowy, żeby mieć wyższe czoło... A teraz my rwiemy kłaki z całego ciała i odchudzamy się do formy patyczaka. Więc już nie wiem kto rozsądniejszy, my, czy Japończycy. Bo chyba jesteśmy równie sztuczni, jeśli chodzi o podejście do kobiecego ciała.

*cytat pochodzi z książki "Świat Księcia Promienistego" Ivana Morrisa, wydanie pierwsze (1973), str. 199

0 komentarze:

Prześlij komentarz