Dwie równoległe dziedziny mojej aktywności życiowej: malarstwo i geocaching. Jako ilustracje służą najczęściej moje prace: obrazy, szkice, oraz zdjęcia z wypraw geokeszerskich.
Wydaje się że sztuka i poszukiwanie "skarbów" nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. Nie dla mnie. Świadomie wybrałam to połączenie jako motyw przewodni bloga. Opowieści geokeszerskie przeplatają się z malarskimi, chwytają punkt styczności i rozchodzą, by za jakiś czas zetknąć się ponownie.
Amatorów sztuki jest niewielu, fanów geocachingu jeszcze mniej, a znaleźć osobę, która interesuje się obiema dziedzinami zakrawa na cud. Obawiam się, że tych pierwszych mogą nużyć opisy wypraw, zaś drugich nie obejdą zagadnienia artystyczne. Mimo wszystko zapraszam do zapoznania się z treścią bloga, najlepiej od razu wybierając odpowiednią etykietę. Odrębna odnoga, rosnąca w całkiem spory konar to cykl postów nawiązujących do zbereźnej twórczości Zbigniewa Nienackiego. Może znajdą się czytelnicy, którzy wychowani na grzecznych książkach dla młodzieży, odkryli nagle z przerażeniem bardziej dorosłe wcielenie "Pana Samochodzika" i chcą o tym podyskutować?
Lisek z figlarnie wystawioną z ramy łapeczką Artysta w środowisku leśników może dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy ze świata fauny....
O mnie
blog malarki
Ulubiony temat pracy - portret. Niemodny, niedzisiejszy i sparciały przeżytek w dobie fotografii.
Geocaching - hobby, projekt artystyczny, chwila na dzielenie się swoją pracą z osobami nie mającymi kontaktu ze sztuką.
Ulubiony kolor - brąz van Dycka, baza każdego wyprodukowanego przeze mnie obrazu. Zauważmy, że ta barwa przewija się też w prawie każdym miejscu ukrycia skrzynki geocache...
Styl pracy - skokowy, czyli fazy maniakalne należy wykorzystywać do cna!
Kitty Szczerbacka z "Anny Kareniny" oraz Konstancja di Montecaldo z "Jednorożca" uczestniczą w moim prywatnym rankingu na najbardziej irytującą bohaterkę literacką. Idą łeb w łeb i na razie nie potrafię rozstrzygnąć, która z nich bardziej mnie denerwuje. Choć obie powieści różnią się znacząco poziomem literackim, zarówno Tołstojowi, jak i Utrio, udało się stworzyć kobiece potworki. Zapewne, zgodnie z zamierzeniami autorów, miałam ich bohaterki polubić i trochę się z nimi utożsamić. Atoli się to nie udało.
Przy okazji wpisu na temat okładek Sagi o Ludziach Lodu zdemaskowałam się ze swoimi upodobaniami do romansideł w scenerii kostiumowej. Wyznam, że z literatury osadzonej w dawnych epokach, najbardziej działa na mnie wystrój średniowieczny...
Nie od dziś wiadomo, że Japończycy mają specyficzne gusta. Na przykład, jest na świecie rzeczą normalną, że stare bogate dziady lubią pokazywać się z młodymi atrakcyjnymi kobietami. Ale nigdzie, poza Japonią, raczej nie akceptuje się do tego, aby te młode kobiety wyglądały ZBYT MŁODO. W Europie pójście na biznesowy bankiet z filigranową damą przyodzianą w szkolny mundurek i podkolanówki może spowodować co najmniej dziwne spojrzenia, a przede wszystkim okrzyknięcie jej towarzysza pedofilem. Tymczasem w Japonii prowadzanie się z lolitkami jest postrzegane równie normalnie, jak w kulturze zachodniej paradowanie z wydekoltowanymi cycatymi blondynkami.
Gdy zobaczyłam za oknem słońce (mam wrażenie, że po raz pierwszy od kilku miesięcy wyjrzałam z ciemnej nory) i do tego śnieg, uznałam, że moje szykowane na kolejny wyjazd klocusie, muszą być spożytkowane natychmiast, tu i teraz. Ascetyczny Jerzy miał jechać do Torunia, gdzie moim zdaniem najbardziej pasuje, jednak zakotwiczyłam go w Poznaniu.
Zazwyczaj mamy ustalone wyobrażenie o tym, jak wyglądają przedstawiciele różnych profesji. Ja też myślę schematycznie i nie spodziewam się, że barmanka obsłuży mnie w garsonce, doradca finansowy będzie nosić szponiaste tipsy i siatkowe rajstopy, a babka w eleganckim kaszmirowym płaszczu ukradnie w markecie zestaw ciepłej bielizny dla panów w rozmiarze xxl. Na widok gościa z długimi włosami nie podejrzewam, że jest on komornikiem sądowym i zaraz zlicytuje mi Padakę z powodu niezapłaconych mandatów sprzed dziesięciu lat... No nieważne, dzisiejszy wpis chciałam poświęcić rozważaniom o wyglądzie prawdziwej artystki. Bo outfit "ludzi, którzy odczuwają świat głębiej" (cytuję tu klasyków z Pudelka) promuje i sprzedaje twórczość swojego nosiciela.