Recent Posts

piątek, 18 lipca 2014

Co znajduję w keszach?

Kesz w maskowaniu i obrazek, który trafił do środka (moja ulubiona modelka)

Czas na pierwsze podsumowanie łowów geokeszerskich. Jakież to skarby udało mi się wydobyć ze skrzynek?



Danie główne 

Zużyte bilety, śrubki, ulotki – niestety takie są realia w większości skrzynek. Ludzie mają w pompie co ktoś znajdzie po nich. Najważniejsze to nabić sobie statystykę, a ty następny gościu możesz sobie obejrzeć mój bilet z trasy Poznań - Szamotuły. A może masz ochotę na przeterminowany, zawilgocony kisiel w paczce? Smacznego.

Najczęściej znajdowany gadżet

Smycz. W zasadzie niegłupi pomysł, bo smycze są ciągle potrzebne. Raz skusiłam się na jedną z nich, ponieważ akurat zerwała się moja przy telefonie. Niestety nie sprawdziłam jej pod kątem węchowym, a w domu okazało się że śmierdzi jak solidnie zapocona męska pacha (co nie znaczy oczywiście, że inne smycze nie były okej - po prostu miałam pecha).


Ciekawsze fanty

Sztuczne kryształy w różnych kolorach, łuski od nabojów, korpusówka medyczna, resoraki w dobrym stanie, ciekawe monety (np norweska z dziurą), breloki do kluczy. To przedmioty trochę bardziej niebanalne, które można trzymać w dłoni bez obrzydzenia.


Dla mnie najcenniejsze

Jedyna rzecz wykonana samodzielnie, na jaką natrafiłam, to kropla, pozostawiana w skrzynkach przez poznańskiego keszera brasię (nie licząc certyfikatów). To jedyny przedmiot, który zachowałam dla siebie po łowach. Resztę wymienialnego drobiazgu zabrał współgeokeszer z Pomorza, do swojej mini kolekcji. Postanowiłam, że zostawiam sobie tylko to, w co ktoś włożył odrobinę pracy własnych rąk. Podoba mi się to, że brasia wykonał te gadżeciki specjalnie na cele geocachingu. Nastąpiła wyczekiwana przeze mnie interakcja, bo chociaż się nie znamy, ja mam jego rzecz u siebie, a on wziął mojego klocusia.

kropla (średnica ok. 2 cm)

Podsumowanie jest takie: próżno oczekiwać w skrzynkach czegokolwiek hand-made. Jest kilka osób, które wykonują ręcznie breloki, certyfikaty, drewniane i ceramiczne monety itp., ale szansa, że akurat na nie trafię, w trakcie swych podróży, jest znikoma. 
Może kiedyś towarzystwo trochę się rozrusza, pod względem jakościowym, bo na razie raczej ludzie stawiają na ilość? Nie mam tu na myśli wytwórców i założycieli skrzynek, bo ci reprezentują zupełnie inny stan umysłu. Ale ich inwencja twórcza i serwisowanie nie wystarczają, by zabawa utrzymywała się na fajnym poziomie. Liczę na to, że klocusie ośmielą tych geokeszerów, którzy mają artystyczne zapędy i może będą chcieli mi rzucić wyzwanie swymi wyrobami...?


0 komentarze:

Prześlij komentarz