Recent Posts

wtorek, 7 października 2014

Pośladki Skiroławki


Nazwisko Zbigniewa Nienackiego zazwyczaj kojarzy się z Panem Samochodzikiem. Cyklem niewinnych powieści przygodowych dla dzieci i młodzieży. O czym te sympatyczne książki traktują, większość ludzi  ma choćby pobieżne pojęcie, więc nie będę się na ten temat wielce rozwodzić.


Bardziej uważny czytelnik Nienackiego może zwrócić uwagę na nie do końca niewinne, dziwne trójkąty w których pan Tomasz występuje w każdej powieści z dwiema, rywalizującymi między sobą kobietami. Babki są dobrane na zasadzie przeciwieństw: starsza – lolitka, kujonka – kretynka, cycata – chudzina, blondynka – brunetka. Nie występuje zestawienie ładna – brzydka, bohaterki są raczej atrakcyjne i bez względu na wiek (często młodociany) walczą o względy trzydziesto(?), czterdziesto(?) kilkuletniego Pana Samochodzika.
To, nieco niepokojące spostrzeżenie na temat książek dla dzieci może sprowadzić nas w rejony literatury trochę mniej znanej. Niewiele osób (zwłaszcza z młodszego pokolenia) wie, że Zbigniew Nienacki tworzył też dla czytelników dorosłych (zdecydowanie pełnoletnich). Osoby starsze może pamiętają skandal, jaki wywołało wydanie w 1983 roku powieści „Raz w roku w Skiroławkach”. Moje ulubione określenie, jakim to dzieło zostało podsumowane przez recenzenta, to „siermiężna pornografia”.

Od '83 roku czasy się zmieniły i czytelnicze oczy zbrukano już znacznie bardziej skandalizującą literaturą. „Życie seksualne Catherine M.”, „Sto pociągnięć szczotką przed snem”, „Wilgotne miejsca”, czy też rodzime „Podziemne życie mężczyzny” (które zachwiało moją wiarą w to, że mężczyźni są w ogóle istotami ludzkimi), to przykłady powieści, które pojawiły się na rynku wydawniczym za mojego świadomego życia. „Skiroławki” są przy tym niewinne jak pupka niemowlaka, a do tego skonstruowane z dużym rysem humorystycznym. To panorama wiejskiej patologii ale przedstawionej w sposób komiczny, a tak zwane momenty (jakkolwiek mogą podjarać nieletniego szczyla), są tylko pretekstem do głębszych przemyśleń.

Tytułowe „raz w roku” oznacza oczyszczający seks swingerski, któremu rzekomo oddają się mieszkańcy wioski Skiroławki, pod osłoną letniej nocy w starym młynie. O ile w ogóle się oddają. Głownie się o tej straszliwej perwersji gada. „Raz w roku” powtarza się jak refren, a fabuła swym rytmem przypomina nieco balladę wioskowego bajarza. Akcja tocząca się zgodnie z cyklem pór roku, nawiązuje chyba do „Chłopów” Reymonta (i podkreśla związek życia na wsi z naturą), ale bez obaw, jest znacznie ciekawsza i bardziej wartka. Seks codzienny, przaśny, komiczny jest przedstawiony jako zwykła część życia człowieka, jak praca, sen, jedzenie i wydalanie. Seks jest i tak jednym z bardziej szlachetnych czynów w wykonaniu bohaterów.

Bajarz Nienacki proponuje, między innymi, takie oto melodyjne tytuły rozdziałów:


„O wyższości prawdy artystycznej nad innymi prawdami i o tym jak pisarz Lubiński szukał kobiety pełnej krwi

„O tym jak doktor podnosił ogon Gustawa Pasemki i co z tego wynikło”

„O powieści zbójeckiej, niedolach artysty i kobiecie tak wspaniałej jak port lotniczy”

„O tym, że kobieta niemłoda życie sobie ułożyć może”

„O tym, że nie tylko rozpusta, ale i cnota złość ludzką wzbudza”

„O tym, że piękna kobieta najczęściej sama sobie wybiera mężczyznę”

Zachęciłam? Ale są też rozdziały zatytułowane bardziej dramatycznie:

„Opowieść o raju utraconym”

„O tym, że człowiek najchętniej unika prawdy o sobie i swoich upodobaniach”

„O tym, że czas krótki, przeto śpiesz się człowiecze”

„O tym jak zabija się przez telefon”

„O tym jak żył i co czuł zabójca”

„O tym, że człowiek jest podzielony i sam sobie przeciwny”

Ktoś musi powiedzieć to głośno: „Raz w roku w Skiroławkach” powinno być wreszcie docenione i ponownie wydane (byle by nie spieprzono sprawy okładką pasującą do treści, jak w powieściach sf z początku lat 90-tych). Właściwie można je ustanowić lekturą szkolną. Założę się, że byłyby chętniej czytane niż świątobliwi "Chłopi", w których ludzie przecież też prowadzą pożycie seksualne (na przykład pozamałżeńskie). 
Uważam "Skiroławki" za na tyle wartościową pozycję w mojej biblioteczce, że jestem w stanie przymknąć oko nawet na wyjątkowo skondensowany męski szowinizm wylewający się z kart powieści. Zrzucam go na karb "takich czasów" oraz osobistych problemów autora w relacjach z płcią przeciwną... Ale o kobietach Nienackiego będzie w innym poście.


Na samej górze ilustracja rozdziału "O tym, że w domu obiad bywa najtańszy i najsmaczniejszy" a poniżej fragmentu o szczupłych pośladkach pani Aldony, na których straszliwy, wielogodzinny widok skazany był jeden z bohaterów książki.

Polecam również artykuł o Zbigniewie Nienackim w Polityce, 
a także stronę, poświęconą pisarzowi i jego twórczości.
A dla wytrzymałych czytelników (którzy zniosą tekst na ohydnym niebieskim tle) rozdział O tłuczku i moździerzu (uprzedzam, że zawiera literówki), który był początkowo przeze mnie omijany szerokim łukiem (jako, że nie trzymał się ściśle przygód głównych bohaterów), a obecnie uznaję go za jeden z zabawniejszych fragmentów.

1 komentarze:

Nastawiona pokojowo pisze...

Wielka dupa ze Skiroławek, to symbol piękna tej ziemi.

Prześlij komentarz