Gdzie najczęściej można spotkać mnie w roli geokeszerki? Skąd pobrać darmowe dzieło sztuki?
Jeśli kogoś interesują odpowiedzi na te pytania, to poniżej przedstawiam najważniejsze kryteria wyboru skrzynek, które odwiedzam.
Miejsce
Mój obszar działania to okolice
Poznania i oraz rejon Darłowo-Koszalin. W Poznaniu mieszkam, na
Pomorzu często bywam. Jako okolice Poznania traktuję całą
Wielkopolskę, i trasy nie dłuższe niż 2 godziny jazdy samochodem.
Skrzynka tradycyjna
Na razie brak mi doświadczenia więc
nie porywam się z motyką na słońce. Wybieram skrzynki tradycyjne i o małym stopniu trudności. Ignoruję skrzynki wirtualne,
geościeżki, quizy. Stronię też od multikeszy (choć może to się
wkrótce zmieni), skrzynek ruchomych, own cache a przede wszystkim od
skrzynek-wydarzeń. Obawiam się spotkania innych geokeszerów
(zwłaszcza po lekturze forum). Boję się, że zjedzą mnie żywcem...
Wielkość skrzynki
Mikrusy zdobywam mniej chętnie z
oczywistego względu, że nie upchnę tam klocusia. Są one jedynie dodatkiem
do wypraw. Obawiam się, że w moim przypadku, służą tylko do nabijania statystyki. Zdarzyło mi się natknąć na kilka
naprawdę pomysłowych (Gniezno), ale nie dają takiej takiej satysfakcji, jak
skrzyneczki większe, gdzie mogę zostawić swój ślad. Przygotowuję
próbnie kilka zredukowanych formatowo klocusiów, które będę
mogła wkładać do małych keszy. Jednak jeszcze nie wiem czy namalowanie tych miniaturek nie będzie tak pracochłonne, że stwierdzę,
że oddawanie ich za darmo zbytnio mnie zaboli.
Bunkry i wyżki NIET
Bunkrom mówię na razie twarde niet.
Pewnie nadejdzie czas, gdy znudzą mnie zwykłe skrzynki i wszystkie
będę znajdować zbyt łatwo, by osiągnąć odpowiedni poziom
satysfakcji. Wtedy może zdecyduję się na podkręcenie poziomu
adrenaliny. Ale na razie nie będę się czołgać i włazić w
miejsca gdzie mógłby dopaść mnie atak klaustrofobii. Albo upadek
grożący śmiercią lub kalectwem. Odrzucam też skrzynki na terenach,
gdzie obowiązuje zakaz wstępu, bo jest to teren prywatny, jakaś niedokończona budowa itp. Przebywanie w takich miejscach ze stałym poczuciem zagrożenia, to nie jest zajęcie na moje nerwy.
Urbexy czy rustikale?
Początkowo myślałam, że najczęściej
będę działać w samym Poznaniu. Że rozpropaguję klocusie w
moim rodzinnym mieście. Jednak tak się złożyło, że w pierwszej
kolejności miałam możliwość zeksplorować Koszalin.
Moje refleksje po keszowaniu miejskim
były niewesołe. Skrzynki zastałam w różnym stanie, często
znajdowały się tam śmieci (wewnątrz i na zewnątrz skrzynki),
niepokoiło mnie też to, że niektóre kesze z centrum miasta zaginęły, a właściciele nie interesowali się wielokrotnymi
zgłoszeniami o nieznalezieniu. Zdarzały się też dziwne wpisy w
logbooku papierowym, których nie uświadczyłam na stronie skrzynki.
Powstało ogólne wrażenie ciągłego ruchu i chaosu. No i oczywiście PPP.
Ponieważ w Poznaniu jest jeszcze
więcej i keszy i geokeszerów, wysnułam wniosek (być może
błędny), że panuje tu jeszcze większy chaos i syf. Wyścigi do FTFów (tak wiem, dałam się już sprowokować i gnałam nad jezioro Rusałka po certyfikat) wykańczające mnie psychiczne. Konkurencja na statystyki (dobra, może sobie tylko wkręcam).
Ogólna i najrozsądniejsza konkluzja jest taka, że w mieście jest trochę niespokojnie, skrzynki giną i wolę keszować dalej od cywilizacji.
Wiem, że nie powinnam tak szybko się zniechęcać do
urbexów, tym bardziej że w Koszalinie spotkała mnie też miła
rzecz: geokeszerzy podążający moim śladem, aby zebrać obrazki.
Zaś w Poznaniu nie keszowałam prawie w ogóle i w zasadzie nie powinnam się wypowiadać. Jednak nic na to nie poradzę, że na razie bardziej ciągnie mnie w
dzicz.
Może to wpływ pogody na mieszczucha, który pragnie wyrwać się z betonu. Zwłaszcza, gdy może dokoptować do drużyny osobę z
super wypas GPSem. Wówczas wyprawa do pieńka w lesie staje się
prawdziwą przyjemnością.
No nie mogę powiedzieć gdzie to jest, bo jeszcze ktoś by rozpoznał to charakterystyczne miejsce i miał zepsutą zabawę... |
Plan jest taki: w tygodniu jedna skrzynka poznańska, weekend - wyprawa. Ponieważ już zużyłam zapas klocusiów (niektóre od 5 lat czekały na rozpoczęcie akcji), teraz produkcja trwa na bieżąco i przy obecnym tempie mogę rozkładać 4 do 6 obrazków tygodniowo. Zapraszam do zbiorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz